Po meczu pełnym walki oraz kontrowersji, przegrywamy, z niepokonaną drużyną Płomień Kobyla, na ich terenie 3:1 (1:0)
W meczy było praktycznie wszystko: czerwone i żółte kartki, bramki, mnóstwo walki i twardych oraz ostrych starć, kontrowersji oraz wiele więcej.
Zapraszam do zapoznania się z krótką relacją z tego spotkania.
Już od samego początku, było widać że jest to mecz w którym, na przeciw siebie stają dwie drużyny z górnej części tabeli.
Ostra i twarda walka była widoczna już od pierwszych sekund spotkania, bardzo często któryś z zawodników znajdował się na ziemi i zwijał się z bólu, tak właśnie wyglądał ten mecz.
Gospodarze twardo narzucili swój styl gry, dzięki czemu początek należał zdecydowanie do nich. W pierwszych minutach gra częściej toczyła się na naszej połowie, a nasza drużyna, częściej była zaangażowana w grę defensywną, aby odeprzeć ataki rywala. Jednak pierwszą groźną akcje, po której mógł paść gol, mieliśmy właśnie my. Radosław Moskwa, świetnie zachował się w polu karnym przeciwnika, mijając rywala, mocno wstrzela piłkę wzdłuż bramki, jednak niestety żaden z naszych zawodników nie zdołał, jej przeciąć.
Po upływie około 20minut, w końcu pada pierwsza bramka w tym spotkaniu. Zdobywają ją gospodarze, którzy wykorzystują stały fragment gry i nasze gapiostwo, gdy nasz bramkarz sparował piłkę na bok, nie każdy ruszył za swoim przeciwnikiem, przez co gospodarze dobijają piłkę głową, i obejmują prowadzenie.
Gra dalej wyglądała tak samo, mnóstwo walki i kłótni. Do końca pierwszej połowy nic już nie uległo zmianie.
Na przerwę schodzimy przegrywając 1:0 z Kobylą.
W drugiej połowie, role nieco się odwróciły, teraz to Krzyżkowice częściej przebywały z piłką na połowie rywala, jednak bez większych efektów.
Mimo tego, drużyna z Kobyli zdołała, podwyższyć swoje prowadzenie, i po kolejnym stałym fragmencie gry, zdobywają bramkę na 2:0.
Ten cios odczuliśmy bardzo mocno, próbowaliśmy szybko odpowiedzieć, jednak, po upływie kilku minut, tracimy głupio piłkę na połowie boiska, i rywale skutecznie nas kontrują, podwyższając na 3:0.
W tym momencie można było już odnieść wrażenie, że jest już po wszystkim.
Jednak udaje nam się ustrzelić bramkę kontaktową, po strzale Marcina Pochcioła, obrońca z Kobyli interweniuje niefortunnie i pakuje piłkę do własnej siatki.
Chwilę wcześniej jeden z zawodników Kobyli ogląda, drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną i, gospodarze zmuszeni są grać w 10.
Udało nam się poczuć, że nie wszystko jest jeszcze stracone i zaczęliśmy atakować coraz mocniej, z każdą upływającą minutą, gra robiła się coraz bardziej zacięta, i pojawiało się coraz więcej ostrych fauli.
Arbitrzy tego spotkania, kompletnie nie panowali nad przebiegiem tego meczu, z każdą kolejną swoją decyzją tylko się ośmieszali. Podsumowaniem tego może być moment, w który nasz zawodnik Piotr Zając, zagrywa wsteczną piłkę do naszego bramkarza, a napastnik z Kobyli przejmuje tą piłkę i gdy jest w sytuacji sam na sam, akcja zostaje przerwania, przez sędziego, który dopatruje się... spalonego.
Jest to jedna z wielu fatalnych decyzji trójki sędziowskiej, którzy w niedzielne popołudnie zanotowali, naprawdę tragiczne zawody, krzywdząc obie drużyny swoimi decyzjami.
W doliczonym czasie gry, czerwoną kartkę, otrzymuje jeszcze nasz zawodnik, kapitan Mateusz Szarowski, który, w przeciągu kilku sekund otrzymuje dwie żółte kartki, za niestosowne zachowanie oraz gesty wobec sędziego, w efekcie czerwona kartka.
Koniec meczu, po którym to Kobyla kontynuuje swoją passę zwycięstw.
Płomień Kobyla 3:1 (1:0) LKS Naprzód 37 Krzyżkowice
1:0 - ?
2:0 - ?
3:0 - ?
3:1 - Samobój /?/