Po dwudniowej przerwie od ostatniego spotkania, w którym to mierzyliśmy się na własnym boisku z zespołem KS Olszynka Olza, nadszedł czas na kolejnego rywal, którym tym razem była ekipa LKS Dzimierz.
Drugi mecz w tym tygodniu u siebie i drugie zwycięstwo!
Tym razem wygraliśmy znacznie wyżej, bo aż 5:1 (4:1), autorami bramek byli kolejno: Dawid Dzierżęga, Sławomir Bugla, Mateusz Szarowski, Marcin Pochcioł i Robert Rucki.
W pierwszy meczu obu drużyn, w Dzmierzy padł bezbramkowy remis.
Zapraszamy do zapoznania się z krótką relacją z tego spotkania...
Jeśli chodzi o jakieś piękne i widowiskowe akcje oraz zagrania, to można powiedzieć że mecz był dosyć skromny pod tym względem, jedyne czego w tym spotkaniu nie brakowało to na pewno bramki, których padło aż 6.
Jako pierwsi na prowadzenie wyszli goście, którzy po strzale bezpośrednio z rzutu wolnego pokonują naszego bramkarza, któremu niefortunnie piłka wyślizgła się z rąk i wtoczyła się do bramki.
Dosyć kiepski a zarazem pechowy początek dla naszej drużyny, ale po krótkim upływie czasu, udaje nam się doprowadzić do wyrównania, dzięki czemu mecz szybko zaczął się dla nas od nowa.
Pierwszą bramkę dla naszej drużyny zdobywa prawy obrońca, Dawid Dzierżęga, który to... no właśnie, chcąc wrzucić piłkę w pole karne z około 35m. zagrywa ją zbyt głęboko, wprost na bramkarza, który chce przyjąć piłkę nogą i puszcza ją sobie na kozioł, nieszczęśliwie dla bramkarza i jego drużyny piłka po koźle przeskakuje go i wpada do bramki.
Około 30 minuty, wreszcie wychodzimy na prowadzenie.
Trzecia bramka w tym spotkaniu pada również w dosyć kuriozalny sposób. Po zamieszaniu w polu karnym przeciwnika, jeden z obrońców chcąc wybić piłkę poza obręb szesnastki, aby oddalić zagrożenie, nabija jednego z naszych zawodników, którym był Sławomir Bugla, i ku naszej radości, piłka ponownie ląduje w bramce rywala.
Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę, nasz zespół zadaje swoim rywalom, jeszcze dwa ciosy w postaci kolejnych goli.
Bramkę na 3:1 zdobywa kapitan Mateusz Szarowski, który zdobywa gola głową po rzucie rożnym.
Minutę później gola do szatni zdobywa jeszcze Marcin Pochcioł, który bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego ustala wynik pierwszej połowy na 4:1.
Akcji do zdobycie kolejnych bramek, w tej połowie nie brakowało, ale niestety, tak jak można to zauważyć, mecz sam w sobie był nieco dziwny a momentami nawet mógł wydawać się śmieszny.
W drugiej połowie, kibice mieli okazję zobaczyć już tylko jednego gola, którego autorem był Robert Rucki, który wcześniej wszedł na boisko z ławki rezerwowych.
Mocne uderzenia, Marcina Pochcioła zza linii 16 metra broni bramkarz, który wypluwa piłkę przed siebie, do tej dopada Robert Rucki i bezproblemowo pokonuje bramkarza LKS Dzimierz.
LKS Naprzód 37 Krzyżkowice 5:1 (4:1) LKS Dzimierz
0:1 - Michał Błaszczok 18'
1:1 - Dawid Dzierżęga 21'
2:1 - Sławomir Bugla 32'
3:1 - Mateusz Szarowski 44'
4:1 - Marcin Pochcioł 45'
5:1 - Robert Rucki 77'
4
