- autor: Dante, 2010-05-29 19:18
-
Po bardzo ciekawym i emocjonującym meczu zdołaliśmy odnieść kolejne zwycięstwo w tej rundzie po bramkach Mateusza Węglorza, Urbańskiego i samobójczym trafieniu obrońcy Kuźni.
Do 10 minuty mogło być 2:0 dla nas bo mieliśmy dwie wyborne okazje do strzelenia bramki gdy raz obrońca gospodarzy wybił piłkę w ostatniej chwili z nogi naszego gracza, gdy ten minął już bramkarza i miał otwartą drogę do bramki, druga okazja gdy Goralczyk minął bramkarza i dośrodkował na głowę Węglorza a jego strzał z linii bramkowej znowu wybili obrońcy. Kuźnia miała później w rewanżu dwie wyborne okazje, ale raz chybili po szybkiej kontrze i prostopadłym podaniu do wchodzących napastników a później klasę pokazał Kustos w sytuacji sam na sam. Do przerwy było jednak 1:0 po stracie bramki w ok. 35 minucie, gdy Węglorz po interwencji masażysty musiał na chwilę opuścić boisko a sędzia główny nie dał mu przez 3 minuty wejść na boisko z niewiadomych do końca powodów. W tym czasie gdy go brakowało Kuźnia przeprowadziła składną akcję po której napastnik Kuźni znalazł się sam na sam z Kustosem i nie zmarnował tej okazji.
Po przerwie gra się wyrównała, ale to my przegrywaliśmy więc musieliśmy atakować. Udało się strzelić bramkę po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym gdzie najlepiej zachował się Węglorz strzelając z metra w bramkarza, który wpadł z piłką za linię bramkową - arbiter pokazał na środek boiska - 1:1. Około 60 minuty zawodnik Kuźni ostro wślizgiem na wysokości 20 cm potraktował naszego zawodnika co dla niego zakończyło się fatalnie - czerwona kartka i Kuźnia grała w osłabieniu. Mimo to gospodarze poczynali sobie całkiem dobrze i efektem tego była bramka na 2:1 z bardzo ostrego kąta. Czas upływał a my grając w przewadze nie potrafiliśmy rozmontować obronę Kuźni, która ustawiła się tak jak my od pierwszej minuty - broniąc całą drużyną na swojej połowie. Półgórne piłki grane przez naszych środkowych pomocników nic nie dawały. Znowu jednak nosa miał trener Sitko, który w połowie zmienił Borzuckiego na Urbańskiego a ten znowu strzelił bramkę wchodząc z ławki. To było w 80 minucie kiedy Szymon Rusek posłał piłkę po ziemi w pole karne do wbiegającego Węglorza a ten podał jeszcze do Urbańskiego, który celnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Poszliśmy za ciosem i parę minut później jeden z naszych zawodników wyszedł na czystą pozycję mając na plecach obrońcę, który tak niefortunnie wybijał mu piłkę spod nóg, że trafił do własnej bramki. Tak więc było 2:3, do końca meczu wynik się nie zmienił i wywozimy z trudnego terenu cenne trzy punkty.