- autor: Dante, 2010-08-29 15:01
-
Już przed tym meczem można było się spodziewać trudnego meczu... w Krzanowicach jeszcze nie zdobyliśmy punktu a do tego w meczu nie mógł zagrać nasz podstawowy bramkarz Kustos, który kilka dni przed meczem złamał rękę w pracy.
Jego miejsce w bramce zastąpił bramkarz z drużyny juniorskiej i był to jego pierwszy mecz w rozgrywkach ligowych na jakimkolwiek szczeblu. Sporo przed nim pracy. Jednym zdaniem - nie uratował nas przed porażką.
Krzanowice rozpoczęły zdecydowanie od ataków na nasz bramkę. Na ich lewej stronie szalał wysoki chudy pomocnik, który wkręcał Mandrysza i dokładnym mocnymi dośrodkowaniami siał spustoszenie w naszym polu karnym. Po jednej z takich centr straciliśmy pierwszą bramkę, gdy do wrzutki zza pleców obrońców wyskoczył napastnik, który tylko przyłożył głowę do futbolówki i było 1:0. Za kilka minut padła druga bramka w dość kuriozalny sposób - bramkarz szybko uruchomił naszego lewego pomocnika Buglę, ale ten nie zorientował się, że otrzymał podanie a piłkę przejęli gracze Krzanowic i celnym strzałem zdobyli kolejną bramkę. W 45 minucie padła jeszcze jedna bramka dla Krzanowic i do szatni schodzimy z wynikiem 3:0. Z naszej strony dogodną sytuację miał Dera, ale mimo wolnej przestrzeni na 16 metrze nie zdecydował się na strzał tylko próbował dryblować jeszcze gubiąc piłkę. Adriana musiał też zmienić Syrek bo po kilku ostrych wślizgach obrońców Krzanowic musiał zejść z boiska utykając i jego występ w kolejnych meczach stoi pod dużym znakiem zapytania. Krzanowice mogły zdobyć jeszcze kilka bramek więcej, ale chybiali w nieprawdopodobnych sytuacjach.
Na drugą połowę wyszliśmy z kolejną zmianą - za Buglę wszedł Rusek Szymon. W końcu pojawiły się akcje strzeleckie. Niestety sędziowie znowu nie popisali się i gdy Stawiarz dostał podanie na lewej stronie, minął przeciwnika i popędził już sam na sam z bramkarzem boczny zasygnalizował spalonego. Podobnie było jak piłka odbiła się od muru w pierwszej połowie i wpadła pod nogi naszego zawodnika - również spalony. To boczni, ale główny też nie błyszczał formą bo pozwalał na zbyt ostrą grę zawodników Krzanowice - patrz kontuzja Dery, trzykrotnie wjeżdżali wślizgami wyprostowaną nogą a kartek nie pokazał. W drugiej połowie na środku boiska Goralczyk dostał podanie a obrońca Krzanowic brutalnie wjechał od tyłu nogami wprost w nogi naszego pomocnika, ale i tym razem sędzia kartki nie pokazał. Dostał ją za to Grosman by przekonać się czy sędzia faktycznie kartki ze sobą na mecz zabrał. Sytuacje dwukrotnie miał Syrek gdy otrzymywał podania od naszych pomocników, ale gdy już miał uderzać przewracał się na krzanowickiej murawie. W 70 minucie kontuzji nabawił się Urbas i była potrzebna kolejna zmiana. 10 minut później padła czwarta bramka dla Krzanowic a potem jeszcze jedna i ostatnia na 6:0 z rzutu wolnego. Mogło być więcej bo gospodarze często oddawali strzały z dystansu, ale chybiali albo bronił nasz bramkarz.
Przed nami mecz z Rudą Kozielską i tydzień czasu na przemyślenia co zmienić, bo w końcu trzeba zacząć zbierać punkty i wygrywać.